W większości salonów samochodowych auta stoją w równych rzędach niczym wymuskana kompania reprezentacyjna. Tymczasem w Turcji Duster zaprasza klientów na małą ekspedycję: jego egzemplarz wisi na stromej rampie, jedno koło zawisa w powietrzu, a podwozie niemal muskają sztuczne głazy. Zamiast sterylnej wystawy mamy więc symulację górskiej przejażdżki – bez kurzu, lecz z pełnym ładunkiem emocji.
Miniaturowe góry między ekspozytorami
W wybranych tureckich salonach Renault – bo pod tą marką oferowany jest tam Duster – pojawiły się moduły terenowe przypominające fragment trasy off-road. Segmenty ze stalowych kratownic ustawiono pod różnymi kątami, tworząc podjazdy o nachyleniu sięgającym trzydziestu stopni. Do tego dochodzą maty z imitacją luźnych kamieni, poprzeczne garby oraz odcinki z materiału udającego błoto. Światło padające z reflektorów punktowych podkreśla fakturę „skał”, a całość zamyka tło z wielkoformatową fotografią górskiego horyzontu. W efekcie samochód zdaje się właśnie kończyć trudny odcinek szlaku, choć w rzeczywistości znajduje się w klimatyzowanym wnętrzu centrum handlowego.
Wizualne odwołanie do realnych przeszkód nie jest przypadkowe. Duster ma prześwit 214 mm, kąty natarcia i zejścia przekraczające 30°, opcjonalny napęd 4×4 oraz funkcję kontroli zjazdu. Dla klientów, którzy nie czytają broszur technicznych, konfiguracja ekspozycji staje się żywą demonstracją tych liczb – i to działa szybciej niż najzgrabniejszy opis.
Reakcje odwiedzających: od selfie do zamówienia
Pracownicy salonów relacjonują, że pierwszą reakcją gości jest niedowierzanie: „Czy ten samochód naprawdę jest stabilny w takim przechyle?” – to najczęściej zadawane pytanie. Sprzedawcy wykorzystują moment, by wytłumaczyć rolę układu jezdnego i sztywności nadwozia, a nawet pozwolić klientom włączyć silnik, by usłyszeli, że to nie jest makieta, lecz pełnoprawny egzemplarz demonstracyjny.
Drugi etap to oczywiście zdjęcia – rampy stały się tłem do setek selfie zamieszczanych w mediach społecznościowych. Z perspektywy marketingu oznacza to bezpłatną, organiczną reklamę. Trzeci krok bywa zaskakująco szybki: część odwiedzających, początkowo zainteresowana jedynie niecodzienną scenografią, wraca do biurka doradcy w celu umówienia jazdy testowej. Według danych jednego z dealerów liczba próbnych przejazdów wzrosła o około 25 % w porównaniu z analogicznym okresem sprzed instalacji rampy.
Argumenty techniczne przykryte warstwą przygody
Przyciągnięcie uwagi to dopiero początek. Kiedy odwiedzający zsiądą już z rampy emocji, konsultanci przypominają, że Duster może być wyposażony w fabryczną instalację LPG o mocy 120 KM, co znacząco obniża koszt pokonania 100 km. Do wyboru pozostają także benzynowe silniki TCe 130 KM i 150 KM z bezpośrednim wtryskiem oraz wariant wysokoprężny Blue dCi 115 KM. Do tego dochodzi pakiet systemów wspomagających kierowcę – kontrola zjazdu, kamera 360°, a w wersji 4×4 także kompas i wskaźnik przechyłu. W praktyce klient wychodzi z salonu nie tylko z wrażeniem, że samochód „potrafi”, ale również z konkretną wiedzą o wersjach i kosztach eksploatacji.
Czy showroom staje się placem zabaw?
Eksperci od marketingu doświadczeń podkreślają, że nabywcy samochodów coraz częściej oczekują nie tylko chłodnych danych, lecz także angażujących historii. Range Rover od lat organizuje „Experience Centres”, BMW buduje całe tory przy wybranych obiektach, a Hyundai w największych galeriach handlowych ustawia przenośne symulatory rajdowe. Duster wpisuje się w ten trend, tyle że w skali mikro: zamiast pełnowymiarowego poligonu wystarczą moduły, które można zdemontować w ciągu jednej nocy i przewieźć do kolejnego salonu.
Przekaz jest prosty: jeżeli auto ma być kojarzone z przygodą, zaproś przygodę do środka. Klienci otrzymują namacalny dowód możliwości pojazdu, a sieć dealerska – pokaźny zastrzyk zainteresowania bez konieczności wywożenia testówek na leśne dukty. To, co zaczęło się w Turcji, może wkrótce trafić także do innych krajów, zwłaszcza że modułowe rampy spełniają normy bezpieczeństwa i nie wymagają kosztownej przebudowy wnętrz. Jeśli więc w najbliższych miesiącach zobaczysz w swoim salonie miniaturową górę, nie zdziw się – to marketing, który zjechał z asfaltu na własnych czterech kołach.