Rynek samochodów używanych w Polsce od lat odzwierciedla motoryzacyjne aspiracje krajowych kierowców. Statystyki rejestracyjne PZPM oraz zestawienia firm zajmujących się sprawdzaniem historii pojazdów pokazują, że Polacy wciąż celują wysoko: najchętniej poszukują aut klasy premium, mimo że mają one zazwyczaj ponad dekadę i dobrze wypracowany przebieg. Z drugiej strony rośnie świadomość zagrożeń kryjących się za okazjami zza zachodniej granicy, a w tle zaczyna się powolna rewolucja elektryczna.

Preferencje zakupowe: dominacja marek niemieckich i wiekowe realia

Import używanych samochodów utrzymuje się od lat na poziomie 700–800 tys. egzemplarzy rocznie, a około 60 proc. tej puli pochodzi z Niemiec. W naturalny sposób przekłada się to na strukturę wyszukiwań w serwisach ogłoszeniowych i bazach weryfikacyjnych: BMW, Audi, Mercedes oraz Volkswagen regularnie okupują czołówki zestawień popularności. Najczęściej sprawdzane egzemplarze mają przeciętnie 10–13 lat oraz 160–190 tys. km przebiegu. Dla wielu kupujących to akceptowalny kompromis między ceną a prestiżem, nawet jeśli za rogiem czai się kosztowna naprawa pneumatycznego zawieszenia czy skrzyni DSG.

Silna pozycja niemieckich marek jest także efektem dostępności części zamiennych i dobrze rozwiniętego rynku niezależnych serwisów specjalizujących się w konkretnych producentach. Mechanicy bez problemu zamawiają elementy zamienne z niemieckich magazynów, a stosunkowo wysoka podaż aut powypadkowych gwarantuje szeroki wybór używanych podzespołów. Dzięki temu utrzymanie nawet starszego modelu premium pozostaje w zasięgu portfela sporej części kierowców.

Ryzyka zakupu: kolizje, cofnięte liczniki i nieuregulowany status prawny

Eksperci od weryfikacji historii pojazdów alarmują, że już dwie trzecie sprawdzanych samochodów ma w rejestrach co najmniej jedno zdarzenie drogowe. Jeszcze częściej pojawiają się niezgodne wskazania licznika – proceder „korekty przebiegu” wprawdzie wyczerpuje znamiona przestępstwa, ale w praktyce jest trudny do wyegzekwowania. Niezależne warsztaty wskazują, że w przypadku niektórych modeli różnica między deklarowanym a rzeczywistym przebiegiem potrafi przekraczać 100 tys. km.

Oprócz technicznych niepewności dochodzą kwestie formalne: brak ważnego przeglądu w kraju pochodzenia, nieuregulowane opłaty celne czy niejasny status własnościowy po zmianach leasingobiorców. To wszystko sprawia, że profesjonalna inspekcja przedzakupowa – zarówno mechaniczna, jak i prawna – coraz częściej staje się standardem, a nie luksusem.

Elektromobilność na horyzoncie: pierwsze kroki na rynku wtórnym

Mimo że auta elektryczne wciąż stanowią zaledwie ułamek ogłoszeń z drugiej ręki, dane PZPM wskazują na trzycyfrowy wzrost rejestracji samochodów BEV w ostatnich dwóch latach. Najszybciej trafiają na rynek wtórny egzemplarze flotowe, które po trzech–czterech latach leasingu naturalnie zamieniają użytkowników. W zestawieniach wyszukiwań coraz częściej pojawiają się Tesla Model 3, Hyundai Kona Electric czy Volkswagen ID.3 – modele o zasięgu przekraczającym 300 km, co pozwala realnie zastąpić auto spalinowe w codziennych dojazdach.

Rozwój infrastruktury ładowania, dopłaty z programu „Mój Elektryk” oraz deklarowane od 2035 roku unijne ograniczenia dla silników spalinowych sprawiają, że udział elektryków będzie systematycznie rósł. Równolegle pojawiają się jednak nowe wyzwania diagnostyczne: ocena stanu baterii trakcyjnej wymaga specjalistycznego sprzętu, a koszty jej wymiany mogą przekraczać 30 proc. wartości całego auta. Z tego powodu firmy oferujące raporty historii pojazdu rozszerzają swoje usługi o dane dotyczące notowanych interwencji w układzie wysokiego napięcia i pomiary kondycji ogniw.

Czynniki psychologiczne i ekonomiczne kształtujące popyt

Kupujący od lat poruszają się między pragnieniem prestiżu a kalkulacją kosztów utrzymania. W badaniach opinii społecznych aż 70 proc. respondentów deklaruje, że marka stanowi istotne kryterium wyboru, jednak przy finalnej decyzji wygrywa atrakcyjna cena. Inflacja i rosnące stopy procentowe ograniczyły dostępność nowych samochodów finansowanych kredytem, dlatego wielu nabywców przesuwa punkt odniesienia w stronę bardziej wiekowych, lecz lepiej wyposażonych aut używanych.

Jednocześnie rośnie rola rozsądku: coraz więcej osób zanim podpisze umowę kupna, inwestuje kilkaset złotych w raport historii, miernik lakieru i wizytę w autoryzowanym serwisie. Choć to dodatkowy koszt, wypada blado w porównaniu z ceną turbosprężarki czy naprawy układu hybrydowego. Świadomy nabywca to klucz do zdrowszego rynku – i, jak wskazują analizy, ten trend dopiero nabiera rozpędu.