Krytyczny moment na polskich drogach nie przypada – jak się powszechnie sądzi – na środek nocy ani na mroźny zimowy poranek, lecz na pogodny, letni weekendowy wieczór. Z przeglądu danych Komendy Głównej Policji, Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu i Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że alkohol odpowiada już za blisko 9% wszystkich wypadków w kraju, a najtragiczniejsze skutki przynosi właśnie wtedy, gdy ruch jest wydawałoby się spokojniejszy, a kierowcy – bardziej zrelaksowani.

Najważniejsze wnioski:

– Każdego dnia średnio pięć wypadków drogowych w Polsce ma podłoże alkoholowe.

– Najwięcej zdarzeń z udziałem nietrzeźwych kierujących lub pieszych przypada na godziny 16:00–22:00.

– Co czwarta ofiara śmiertelna ginie w niedzielę, a łącznie weekend pochłania niemal połowę bilansu tygodnia.

– Statystyczny lipiec i sierpień są ponad dwukrotnie groźniejsze od stycznia.

– Województwo mazowieckie (bez stolicy) notuje najwyższy wskaźnik wypadków na 100 000 mieszkańców, podczas gdy sama Warszawa plasuje się na końcu zestawienia.

Popołudniowa kumulacja ryzyka

Analiza godzinowa ujawnia jasny, powtarzalny wzorzec: krzywa zaczyna wspinać się około 16:00, a swój szczyt osiąga między 18:00 a 19:00. W tym stosunkowo krótkim przedziale koncentruje się ponad 9% całorocznych wypadków z udziałem alkoholu. Po 20:00 liczba zdarzeń zaczyna maleć, lecz jednocześnie wzrasta prawdopodobieństwo ofiary śmiertelnej – największy odsetek zgonów przypada na 21:00–22:00. Eksperci z Instytutu Transportu Samochodowego tłumaczą to zjawisko kilkoma czynnikami: zmęczeniem po całym dniu, mniejszym natężeniem ruchu usypiającym czujność oraz pogarszającą się widocznością tuż po zmroku.

Weekend pod lupą

Piątkowy wieczór to początek wzrostu, ale apogeum przypada na sobotę (21% wszystkich alkoholowych kolizji) i niedzielę (17,5%). Co ciekawe, to właśnie druga doba weekendu jest najbardziej śmiercionośna – w niedzielę dochodzi do jednej czwartej wszystkich weekendowych ofiar. Analiza psychologiczna sugeruje, że niedzielne zdarzenia są w dużej mierze skutkiem powrotów z całonocnych imprez oraz przeświadczenia kierowców o wytrzeźwieniu po krótkim śnie. Badania przeprowadzone wśród 2000 kierujących wskazują, że aż 37% z nich nie potrafi obiektywnie ocenić stężenia alkoholu we krwi rano po zakrapianej nocy.

Letni pik i majówkowe zagrożenie

Sezonowa amplituda wypadków jest wyraźna: od wczesnej wiosny do końca wakacji notuje się około 55% zdarzeń z udziałem nietrzeźwych uczestników ruchu. Sierpień (11,7%), lipiec (11,2%) i maj  (11,1 %) otwierają niechlubne zestawienie. W ostatnim z tych miesięcy statystyki wyraźnie podbija długi weekend majowy – policyjne patrole odnotowują w tym okresie nawet 40% więcej zatrzymań kierowców „na podwójnym gazie” niż w pozostałe majowe dni. Zimowe spowolnienie (styczeń i luty łącznie nieco ponad 10%) tłumaczy się gorszymi warunkami do spotkań plenerowych i częstszą obecnością kontroli drogowych przy świątecznych akcjach „Trzeźwy poranek”.

Mapa wojewódzkich kontrastów

Nawet pobieżne spojrzenie na mapę ujawnia olbrzymie różnice regionalne. Najwyższy współczynnik – ponad 10 wypadków alkoholowych na 100 000 mieszkańców – notuje Mazowsze poza aglomeracją warszawską. Na podium plasują się również Warmia i Mazury (7,3) oraz Małopolska (6,5). Na drugim biegunie znajduje się Podlasie (2,9) i stołeczny obszar metropolitalny (poniżej 2). Socjologowie zwracają uwagę na kilka możliwych przyczyn: gęstość sieci drogowej, rozproszenie zabudowy, słabszą dostępność transportu zbiorowego oraz różnice w liczbie policyjnych patroli przypadających na kilometr drogi.

Za liczbami kryją się ludzie

Statystyki to jedynie chłodne cyfry, lecz każdy punkt w tabeli oznacza czyjąś tragedię. Siedemnastoletni dziś Kuba (imię zmienione), którego rodzice zginęli w zderzeniu z pijanym kierowcą, od trzech lat porusza się na wózku inwalidzkim. Rehabilitacja, sprzęt ortopedyczny i codzienna opieka pochłaniają kwoty przekraczające możliwości rodziny. Wsparcia udziela organizacja pozarządowa specjalizująca się w pomocy ofiarom wypadków – zbiera środki na leczenie i stara się o kompleksową pomoc psychologiczną. Fundacje apelują, by zamiast biernie reagować na kolejne nagłówki, wesprzeć poszkodowanych darowizną, a przede wszystkim reagować na każdy przejaw jazdy pod wpływem: zgłaszać policji, oferować alternatywny transport, nie godzić się na milczącą akceptację.

Zmiana zaczyna się od decyzji pojedynczych osób – zarówno kierujących, jak i pasażerów oraz obserwatorów. Każdy, kto nie pozwoli ruszyć nietrzeźwemu znajomemu, potencjalnie ratuje czyjeś życie. Przekonują o tym nie tylko surowe statystyki, lecz także historie ludzi, którym można jeszcze pomóc.