Powrót brytyjskiej legendy: TVR wskrzesza Griffith z pięciolitrową V-ósemką

Niegdyś synonim bezkompromisowej inżynierii i surowego sportowego charakteru, TVR od ponad dekady pozostawał w stanie hibernacji, który zdawał się wróżyć rychłe odejście do historii. Teraz jednak brytyjska marka wraca do gry z planem zbudowania limitowanej serii modelu Griffith napędzanego wolnossącym silnikiem V8 o pojemności pięciu litrów. Ten ruch ma być pierwszym etapem strategii zakładającej ponowne zaistnienie w segmencie niskoseryjnych samochodów klasy high-performance oraz wejście w erę elektryfikacji bez utraty charakterystycznego DNA.

Od warsztatowej manufaktury do kultowej renomy

TVR powstał w 1947 roku w Blackpool jako niewielki zakład zajmujący się przeróbkami podwozi i budową samochodów torowych. W latach sześćdziesiątych zyskał rozgłos dzięki lekkim konstrukcjom z włókna szklanego i mocnym silnikom Rovera, które pozwalały rywalizować z największymi graczami ówczesnego rynku sportowych coupé. W kolejnych dekadach firma konsekwentnie stawiała na minimalizm techniczny, ręczną produkcję oraz odważne wzornictwo. Choć łączna wolumeny sięgały zaledwie kilku tysięcy sztuk rocznie, rozgłos w motorsporcie i bezkompromisowe osiągi przekuły się w status kultowej marki wśród purystów. Niestety, wysoka zależność od niszowej sprzedaży, rosnące koszty homologacji oraz zmieniające się przepisy dotyczące emisji spalin sprawiły, że na początku XXI wieku firma zaczęła borykać się z poważnymi trudnościami finansowymi.

Seria nieudanych reanimacji

Od 2004 roku TVR kilkakrotnie zmieniało właściciela, a każda kolejna wizja odrodzenia kończyła się na etapie prototypu lub wstępnych deklaracji. Najgłośniejsze podejście miało miejsce w 2017 roku, kiedy zapowiedziano nowego Griffitha opracowanego we współpracy z byłym inżynierem Formuły 1 Gordonem Murrayem. Projekt zakładał zastosowanie podwozia typu iStream z rur stalowych otulonych kompozytową strukturą, co miało ograniczyć masę do około 1250 kilogramów. Pomimo entuzjastycznego przyjęcia przez media, braki kapitałowe i trudności w uruchomieniu linii produkcyjnej w walijskim Ebbw Vale uniemożliwiły wejście auta do sprzedaży w zapowiadanym terminie.

Nowy kapitał, nowe perspektywy

Przełom przyniosło przejęcie większościowego pakietu udziałów przez firmę Charge Holdings, znaną z prac nad elektrycznymi reinterpretacjami klasycznych modeli Forda Mustanga. Według informacji z raportów branżowych transakcja została sfinalizowana w pierwszej połowie 2024 roku, a inwestor zdeklarował kilkudziesięciomilionowy budżet na przywrócenie TVR do życia. Priorytetem jest ukończenie Griffitha w konfiguracji spalinowej, co ma zagwarantować klientom doświadczenie odpowiadające tradycji marki, a jednocześnie umożliwić testowanie nowych procesów produkcyjnych w skali mikro-fabryki. Charge Holdings planuje budowę maksymalnie kilkuset sztuk rocznie, stawiając na ręczne wykończenie i personalizację, co ma podnieść marżę i ograniczyć ryzyko finansowe.

Griffith 5.0 V8 – założenia techniczne bez kompromisów

Nowy Griffith bazuje na autorskim szkieletowym podwoziu z węglowym poszyciem, które zapewnia wyjątkową sztywność przy niskiej masie własnej. Serce samochodu stanowi pięciolitrowe, wolnossące V8 pochodzące z rodziny modularnych jednostek Forda, zmodernizowane przez firmę Cosworth w celu uzyskania wyższej kultury pracy i mocy przekraczającej 500 KM. Napęd trafia na tylne koła przez sześciostopniową, manualną przekładnię oraz dyferencjał o ograniczonym poślizgu, co gwarantuje analogowe wrażenia zgodne z filozofią TVR. Układ aerodynamiczny pod nadwoziem, w tym kanały Venturiego i płaski tunel środkowy, zapewniają docisk przy prędkościach autostradowych bez konieczności stosowania dużych spoilerów. Deklarowane przyspieszenie do 100 km/h ma wynosić około 4 sekund, a prędkość maksymalna przekraczać 320 km/h.

Elektryfikacja i segment ultra-niszowy jako recepta na przyszłość

Choć pierwszym krokiem jest model spalinowy, zarząd zapowiada pełną gamę napędów hybrydowych plug-in oraz w pełni elektrycznych. Strategia zakłada wykorzystanie modułowej platformy akumulatorowej o napięciu 800 V, rozwijanej we współpracy ze specjalistami z brytyjskiego przemysłu lotniczego, co pozwoli na szybkie ładowanie i niską masę pakietu. Przewiduje się, że pierwszy bezemisyjny TVR pojawi się w 2027 roku i zachowa rozkład mas zbliżony do wersji V8, dzięki czemu charakter jazdy ma pozostać wierny pierwowzorom. W dłuższej perspektywie firma planuje także wprowadzenie wysoce personalizowanych modeli torowych na zamówienie, co ma stworzyć nowy strumień przychodów i budować lojalność klientów kolekcjonerskich. Eksperci rynku motoryzacyjnego podkreślają jednak, że powodzenie projektu będzie zależało od skutecznego zarządzania łańcuchem dostaw oraz zdolności do spełnienia coraz bardziej restrykcyjnych norm emisji i bezpieczeństwa.