Choć zdecydowana większość państw systematycznie zaostrza limity prędkości, na mapie Europy istnieją dwa terytoria, które wciąż pozwalają kierowcom całkowicie „odkręcić gaz”. Wyspa Man na Morzu Irlandzkim i wybrane odcinki niemieckiej sieci autostrad są dziś ostatnimi bastionami nieograniczonej prędkości – miejscami, gdzie tradycja, gospodarka i polityka spotykają się w zaskakująco stabilnym układzie sił.
Świat przykręca śrubę – dlaczego limity rosną, a wyjątków ubywa
Europejska Agencja Bezpieczeństwa Transportu od lat podkreśla, że obniżenie prędkości o 5 km/h na drogach miejskich zmniejsza ryzyko śmiertelnego wypadku nawet o jedną trzecią. Rządy reagują: w Hiszpanii standard w terenie zabudowanym to 30 km/h, w Holandii – 100 km/h na autostradach w ciągu dnia, a we Francji dyskutuje się nad kolejną korektą limitu do 110 km/h.
Impulsem nie jest wyłącznie bezpieczeństwo. Według Europejskiej Agencji Środowiska ograniczenie prędkości z 130 do 120 km/h obniża emisję CO₂ średnio o 8–11 proc., a hałas przydrożny spada o kilka decybeli. W tej atmosferze niemal całkowicie zniknęły kraje bez restrykcji prędkości – wyjątek robią jedynie dwa, o bardzo odmiennym charakterze.
Wyspa Man – autonomiczna enklawa motoryzacyjnej wolności
Niewielkie, liczące ok. 84 tys. mieszkańców terytorium samodzielnie tworzy prawo drogowe od końca XIX w. Trzonem lokalnej tożsamości jest wyścig Tourist Trophy, rozgrywany od 1907 r. na 60-kilometrowej pętli, której bieg wyznaczają zwyczajne, publiczne ulice. Rekordowy przejazd motocykla to średnio ponad 217 km/h, a maksymalne prędkości przekraczają 330 km/h.
Na większości pozamiejskich dróg nie ma formalnego limitu – obowiązuje jedynie zasada „safe and competent”, czyli jazdy z prędkością dostosowaną do umiejętności kierowcy, stanu nawierzchni i widoczności. W obszarach zabudowanych stosuje się standardowe ograniczenia 30 lub 50 km/h, surowo egzekwowane przez lokalną policję.
Statystyki pokazują jednak wysokie ryzyko: w latach 2010–2020 średnia liczba ofiar śmiertelnych na milion mieszkańców była trzykrotnie wyższa niż w Wielkiej Brytanii. Zwolennicy wolnych dróg tłumaczą to unikalną rzeźbą terenu i dużym udziałem motocyklistów, przeciwnicy wskazują, że brak limitu sprzyja skrajnym prędkościom nawet poza okresem wyścigów.
Mimo kontrowersji, ruch turystyczny związany z TT generuje według rządu wyspy około 30 proc. rocznych wpływów z turystyki. Autonomia prawna stała się więc nie tylko symbolem, lecz także realnym filarem gospodarki.
Niemieckie autostrady – inżynieryjny etos kontra społeczne koszty
Ponad 13 tys. kilometrów Autobahnu to najgęstsza sieć dróg szybkiego ruchu w Europie. Na około dwóch trzecich długości wciąż nie obowiązuje stały limit, choć widnieje zalecenie 130 km/h. Korzeni tej swobody szukać trzeba w latach 30. XX w., gdy autostrady miały być wizytówką państwa i poligonem dla rodzimego przemysłu motoryzacyjnego.
Według niemieckiego urzędu statystycznego w 2022 r. na autostradach zginęło 317 osób – to zaledwie 11 proc. wszystkich ofiar wypadków w kraju. Zwolennicy utrzymania obecnego stanu podkreślają, że gęsta sieć pasów awaryjnych, brak skrzyżowań kolizyjnych i restrykcyjne wymogi techniczne ograniczają ryzyko. Z kolei organizacje ekologiczne wyliczają, że wprowadzenie limitu 120 km/h zmniejszyłoby emisję CO₂ o ponad 1,5 mln ton rocznie, co odpowiada rocznej emisji średniego miasta wielkości Stuttgartu.
Projekt ogólnokrajowego ograniczenia regularnie trafia do Bundestagu. Badanie Federalnej Agencji Środowiska z 2020 r. pokazało, że 57 proc. Niemców popiera limit 130 km/h, jednak temat wciąż dzieli koalicje rządowe i budzi sprzeciw organizacji automobilklubów, w tym wpływowego ADAC.
Wolność prędkości w XXI wieku – równowaga między legendą a odpowiedzialnością
Oba omawiane miejsca stały się laboratoriami, w których styka się prawo do indywidualnej wolności, rozwój technologii i troska o bezpieczeństwo. Po jednej stronie stoją argumenty o turystyce, kulturze i tradycji inżynieryjnej; po drugiej – dane o wypadkach oraz presja na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych.
W praktyce scenariusze są otwarte. Na Wyspie Man rząd prowadzi pilotażowe pomiary prędkości na najbardziej niebezpiecznych odcinkach, nie wykluczając punktowych limitów. W Niemczech kwestia stałego ograniczenia pozostaje jednym z najgorętszych tematów transportowych i może zostać rozstrzygnięta dopiero w kolejnej kadencji parlamentu.
Bez względu na przyszłe decyzje, Wyspa Man i niemieckie autostrady już dziś funkcjonują jako żywe muzeum motoryzacyjnej wolności – unikalny kontrast wobec świata, który coraz częściej stawia na spokój i zrównoważony rozwój zamiast bezgranicznej szybkości.