Rosnące stawki w strefach płatnego parkowania oraz chroniczny deficyt wolnych miejsc sprawiają, że krótki postój w centrum miasta potrafi zamienić się w kosztowną i czasochłonną wyprawę. Tymczasem w kilku europejskich państwach, a sporadycznie także w Polsce, kierowcy mogą skorzystać z niepozornego rozwiązania, które odblokowuje kilkanaście minut bezpłatnego postoju. Wystarczy nacisnąć jeden przycisk na parkometrze, aby zyskać cenny kwadrans na odbiór paczki czy szybkie zakupy spożywcze. Mechanizm, w Niemczech znany jako „Brötchentaste”, powstał z myślą o zwiększeniu rotacji na miejscach postojowych i okazuje się receptą na część problemów, z którymi zmagają się zatłoczone śródmieścia.
Europejski patent na szybkie zakupy
Koncept bezpłatnego, ściśle limitowanego postoju po raz pierwszy wprowadzono w Niemczech na początku lat 2000. Samorządy dostrzegły, że wielu kierowców potrzebuje wyłącznie kilku minut, by odebrać czyste ubrania z pralni, zostawić dokument w urzędzie czy kupić świeże pieczywo. Stąd potoczna nazwa przycisku – w dosłownym tłumaczeniu „bułka”. Rozwiązanie szybko rozprzestrzeniło się w landach takich jak Dolna Saksonia i Hesja, gdzie objęło dziesiątki miast średniej wielkości.
Zaletą pomysłu okazała się wysoka rotacja. Analizy prowadzane w Hamburgu wykazały, że miejsce objęte „brötchentaste” potrafiło w ciągu godziny obsłużyć trzykrotnie więcej samochodów niż klasyczny, płatny postój. Podobne mechanizmy, choć pod inną nazwą, funkcjonują również w Holandii i Danii, oferując od 10 do 30 minut gratis. We Francji część gmin umożliwia darmowy kwadrans poprzez aplikację mobilną, co pozwala całkowicie zrezygnować z papierowego biletu.
Na czym polega mechanizm „piętnastu minut gratis”
Obsługa jest celowo maksymalnie uproszczona. Kierowca podchodzi do parkometru, wybiera dedykowany przycisk i odbiera bilet z nadrukowaną godziną zakończenia darmowego postoju. W wielu nowszych urządzeniach wystarczy podać numer rejestracyjny, a informacja trafia do cyfrowej bazy, dzięki czemu strażnicy sprawdzają ważność postoju elektronicznie. Zwykle nie można skorzystać z przywileju dwa razy z rzędu – algorytm blokuje ponowne naciśnięcie przycisku przez określony czas, np. przez godzinę.
Standardowy bezpłatny limit to 15 minut, choć w niektórych niemieckich miastach, takich jak Brema, wydłużono go do 20 minut, a gmina Moers w Nadrenii przyznaje aż pół godziny. W Polsce spotyka się jeszcze bardziej hojne warianty: w Kościanie i Lesznie krótkoterminowy zerozłotowy bilet obowiązuje przez pełne 60 minut, jednak występuje wyłącznie w strefach z niewielkim obłożeniem.
Przywileje i obowiązki kierowcy
Darmowy bilet nie zwalnia z przestrzegania regulaminu strefy. Przekroczenie czasu choćby o kilka minut grozi opłatą dodatkową, która w Niemczech mieści się najczęściej w przedziale 10–20 euro. W Polsce nie jest to mandat w rozumieniu kodeksu wykroczeń, lecz opłata naliczana na podstawie ustawy o drogach publicznych. Warszawa przewiduje 300 zł, Poznań 240 zł, a Kraków 250 zł – to kwoty kilkunastokrotnie wyższe od ceny zwykłej godziny parkowania.
Co równie ważne, „brötchentaste” nie może być traktowany jako sposób na uniknięcie standardowej opłaty. Jeżeli kierowca wie, że jego pobyt się przedłuży, powinien od razu wykupić właściwy bilet. Dodatkowej kontroli podlegają również pojazdy, które zbyt często korzystają z darmowego kwadransa – w Hamburgu straż miejska może nałożyć sankcję za „nadużywanie przywileju”.
Polskie realia – gdzie zaparkujesz bez portfela
Na rodzimym gruncie pilotażowe wersje systemu pojawiły się w Świdnicy, Grudziądzu i częściowo w Rybniku. W każdym z tych miast parkometry drukują bezpłatny bilet na 30–60 minut, przy czym limit dotyczy głównie stref położonych przy urzędach, pocztach i przychodniach. W dużych aglomeracjach rozwiązania brakuje – Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie argumentuje, że wysoka gęstość zaparkowanych pojazdów uniemożliwia wygospodarowanie dodatkowych „darmowych” interwałów. Z kolei w Gdańsku od kilku lat toczy się dyskusja nad wprowadzeniem pięciominutowego, w pełni cyfrowego okna, zintegrowanego z miejską aplikacją.
Samorządy, które zdecydowały się na przycisk darmowego postoju, przekonują, że korzyści przeważają nad stratami finansowymi. W Kaliszu, po wprowadzeniu godzinnego biletu gratis w okolicach magistratu, liczba skarg na brak miejsc spadła o ponad 40%, a średni czas parkowania skrócił się z 96 do 47 minut. Podobny efekt osiągnęło Opole, gdzie rotacja zwiększyła się o jedną trzecią w pierwszym półroczu działania programu.
Szansa na oddech dla zatłoczonych centrów
Eksperci ds. mobilności miejskiej podkreślają, że krótkoterminowe zwolnienie z opłaty wpisuje się w szerszy trend „mikropostojów”. Chodzi o takie zarządzanie parkingiem, które premiuje rotację, ogranicza ruch okrężny w poszukiwaniu wolnego stanowiska i redukuje emisję spalin. W badaniach Uniwersytetu w Zurychu oszacowano, że kierowcy krążący po centrum w poszukiwaniu miejsca generują nawet 30% natężenia ruchu w godzinach szczytu. System darmowego kwadransa zmniejsza liczbę aut jedynie „polujących” na okazję, bo częściej zwalniane są już istniejące miejsca.
Wprowadzenie przycisku darmowego postoju wymaga jednak dobrze skalibrowanych parametrów. Zbyt długi, np. godzinny limit w sercu dużego miasta, może zachęcać do zajmowania miejsca na stałe, co kłóci się z ideą rotacji. Zbyt krótki, pięciominutowy, bywa niewystarczający na realne załatwienie sprawy. Niemieckie doświadczenia pokazują, że optimum to około 15–20 minut, o ile miasto zapewni skuteczny system kontroli i ograniczenia liczby ponownych użyć w ciągu dnia. Dla polskich metropolii mogłoby to być narzędzie uzupełniające strefy Kiss&Ride oraz parkingi P+R, zapewniające kierowcom „oddech” bez uszczerbku dla miejskiej kasy.