Dwóch kierowców przerwało nocny ruch na krajowej „siedemdziesiąt dziewiątce” w Bytomiu, wychodząc ze swoich pojazdów i wdając się w bójkę na środku jezdni. Nagranie udostępnione 17 listopada na popularnym kanale poświęconym bezpieczeństwu drogowemu stało się szybko viralem, a sprawą zainteresowała się policja. Incydent – chociaż trwający ledwie kilkadziesiąt sekund – doskonale ilustruje zjawisko narastającej agresji na polskich drogach.

Seria wydarzeń na trasie Bytomia – co zarejestrowała kamera?

Materiał wideo pokazuje dwa pojazdy: osobówkę i lawetę, które zatrzymują się na niezbyt doświetlonym odcinku DK 79. Kierowcy wysiadają niemal równocześnie i bez słowa stają naprzeciw siebie. Po krótkiej wymianie gestów dochodzi do rękoczynów – padają ciosy, słychać odgłosy szarpaniny. W pewnym momencie jeden z mężczyzn traci równowagę i upada na asfalt, jednak szybko się podnosi. Po kilku sekundach obaj wracają do swoich aut i odjeżdżają, pozostawiając po sobie tylko ślady na nagraniu oraz pytanie o źródło konfliktu. Film nie ukazuje wcześniejszej interakcji między kierowcami ani przebiegu dalszych czynności, co utrudnia pełną rekonstrukcję zdarzenia.

Reakcje opinii publicznej oraz psychologia drogowej agresji

Spektrum komentarzy pod filmem było szerokie: od żartobliwych określeń „taniec pogo” czy „zapasy drogowe”, po poważne głosy krytykujące „infantylne zachowanie dorosłych ludzi”. Eksperci zwracają uwagę, że takie reakcje odzwierciedlają ambiwalentny stosunek społeczny do agresji drogowej – z jednej strony bywa bagatelizowana, z drugiej wzbudza silne emocje. Psychologowie ruchu drogowego wskazują, że czynnikami prowadzącymi do gwałtownych konfrontacji są m.in. stres, pośpiech, poczucie anonimowości za kierownicą oraz brak skutecznych strategii rozładowywania napięcia. Badania Uniwersytetu SWPS pokazują, że blisko 60 proc. polskich kierowców przynajmniej raz doświadczyło werbalnej agresji na drodze, a co piąty przyznaje się do wysiadania z auta w celu „wyjaśnienia” sporu.

Prawo i następstwa – jakie konsekwencje grożą uczestnikom?

Bójka na jezdni może kwalifikować się jako wykroczenie z art. 215 Kodeksu wykroczeń („wywoływanie zgorszenia w miejscu publicznym”) lub – jeśli obrażenia okażą się poważniejsze – jako przestępstwo z art. 158 Kodeksu karnego („udział w pobiciu”). Co istotne, samo zatrzymanie pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu ruchu naraża kierowcę na mandat do 300 zł i 6 punktów karnych. Gdyby w zdarzenie zostały zaangażowane osoby postronne lub doszło do zablokowania drogi, kary mogłyby być jeszcze surowsze. Zgodnie z ustawą Prawo o ruchu drogowym policja ma prawo zatrzymać prawo jazdy na trzy miesiące, jeśli uzna, że zachowanie kierowcy stwarzało realne ryzyko dla innych uczestników ruchu. W praktyce organy ścigania coraz częściej korzystają z analizy materiałów wideo publikowanych w internecie, traktując je jako dowód w postępowaniu.

Czy agresja na polskich drogach rośnie? Dane i porównania

Statystyki Komendy Głównej Policji wskazują, że liczba zgłoszonych przypadków „road rage” wzrosła w ciągu ostatnich pięciu lat o blisko 30 proc. Podobne tendencje potwierdzają dane Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu, według których Polska plasuje się powyżej średniej unijnej, jeśli chodzi o incydenty z użyciem przemocy między kierowcami. Tylko w 2023 roku media obiegły nagrania z Gdańska, Wrocławia czy Szczecina, gdzie drobne utarczki przeradzały się w bijatyki na pasie ruchu. W części przypadków sprawców udało się ustalić dzięki monitoringowi miejskiego ITS oraz nagraniom kierowców. Eksperci apelują o kampanie edukacyjne ukierunkowane na kontrolę emocji w ruchu drogowym oraz usprawnienie narzędzi do zgłaszania agresywnych zachowań – ich zdaniem jedynie połączenie prewencji, edukacji i nieuchronności kar może zahamować niepokojący trend.