Wyobraźmy sobie samochód elektryczny, który nie tylko kosztuje tyle, co dobrze wyposażony kompakt z silnikiem spalinowym, ale którego wygląd i funkcjonalność można zmieniać we własnym garażu przy pomocy kilku kluczy. Taki właśnie ma być Slate – niewielki pick-up finansowany przez Jeffa Bezosa, zaprojektowany od zera pod kątem prostoty, niskiej ceny i pełnej modułowości. Projekt może okazać się brakującym ogniwem w popularyzacji aut na prąd, łącząc atrakcyjny koszt wejścia z ideą „zrób to sam”, znaną do tej pory głównie z klocków LEGO.
Prosta forma, maksymalna redukcja kosztów
Zespół inżynierów odpowiedzialny za Slate’a zaczął od pytania, ile naprawdę potrzebujemy w kabinie i pod karoserią, aby bezpiecznie i komfortowo dojechać z punktu A do punktu B. Dlatego zamiast skomplikowanego nadwozia z tłoczonej stali postawiono na lekkie panele z tworzyw sztucznych, barwione w masie. Brak lakieru oznacza niższe koszty produkcji i łatwiejsze późniejsze naprawy – uszkodzony fragment można po prostu odkręcić i zamienić na nowy.
Oszczędności szukano też we wnętrzu: manualne szyby, proste pokrętła do klimatyzacji i brak rozbudowanego systemu infotainment redukują liczbę części, a tym samym punktów potencjalnej awarii. Podobną filozofię stosował kiedyś Citroën w modelu 2CV czy brytyjski Land Rover Series – tyle że teraz przeniesiono ją w świat elektromobilności.
Parametry, które wystarczą na co dzień
Slate otrzyma silnik elektryczny o mocy 200 KM napędzający tylną oś. W lekkim nadwoziu to wystarcza, by osiągnąć 100 km/h w około osiem sekund, czyli szybciej niż wiele klasycznych pick-upów z silnikiem Diesla. Bateria bazowa o pojemności 53 kWh zapewnia zasięg ok. 240 km, a opcjonalny zestaw 85 kWh pozwoli przejechać niespełna 400 km na jednym ładowaniu.
Choć wartości te nie dorównują najdroższym elektrykom na rynku, producent celuje w klientów, którzy na co dzień pokonują umiarkowane dystanse i mogą ładować auto w domu. Według danych International Energy Agency przeciętny kierowca w USA przejeżdża dziennie około 50 km, a w Europie jeszcze mniej, co oznacza, że nawet mniejsza bateria wystarczy na cztery–pięć dni jazdy bez podłączania do gniazdka.
Przystępna cena i uproszczony serwis
Największą siłą projektu jest cena: niespełna 20 tysięcy dolarów w podstawowej wersji. Dla porównania, średni koszt nowego samochodu elektrycznego w Stanach Zjednoczonych przekracza dziś 60 tysięcy dolarów, a w Europie zbliża się do 50 tysięcy euro. Tak duża różnica bierze się z rezygnacji z drogich procesów produkcyjnych, ujednolicenia podzespołów i wprowadzenia samodzielnego montażu części wymiennych.
Niskie są także koszty eksploatacji. Proste nadwozie bez lakieru nie rdzewieje, a uszkodzone elementy wymienia się taniej niż tradycyjne stalowe panele. Właściciel może kupić zestaw fabrycznych śrub i nakrętek, a do przeprowadzenia naprawy wystarczy podstawowy klucz nasadowy. To ukłon w stronę majsterkowiczów oraz firm flotowych, które liczą każdą roboczogodzinę postoju.
Modułowa zabudowa: od platformy roboczej do mini-kampera
Najbardziej spektakularnym aspektem Slate’a ma być jego system modułów. Bazowa konfiguracja to dwuosobowa kabina i odkryta paka, ale producent opracował już kilkanaście rozszerzeń – w tym zabudowaną skrzynię transportową, trzeci rząd siedzeń z małym dachem oraz gotowy „box” kempingowy z rozkładanym łóżkiem i panelem fotowoltaicznym.
Elementy łączy się w standardowych punktach montażowych, a instrukcje mają formę graficznych schematów podobnych do tych z zestawów konstrukcyjnych. Dzięki temu użytkownik może przeobrazić pick-up w trakcie jednego popołudnia. Jeśli do projektu dołączą firmy zewnętrzne, rynek akcesoriów może rozwinąć się równie dynamicznie, jak w przypadku smartfonów czy dronów.
Termin debiutu i globalne ambicje
Pierwsze przedseryjne sztuki pojawią się na drogach testowych jeszcze w 2025 roku. Produkcja przeznaczona do sprzedaży ma ruszyć pod koniec 2026 roku, początkowo w fabryce na zachodnim wybrzeżu USA. W kolejnych latach planowane jest uruchomienie montowni modułowych w Ameryce Łacińskiej i Europie, co pozwoli skrócić łańcuch dostaw i utrzymać niskie ceny.
Jeżeli przedsięwzięcie okaże się sukcesem, może zmienić nie tylko sposób, w jaki kupujemy samochody elektryczne, ale też nasze podejście do personalizacji i napraw. Slate stawia na prostotę i swobodę użytkownika – dwa filary, które w czasach rosnących kosztów życia i coraz bardziej skomplikowanej technologii mogą okazać się prawdziwym magnesem dla masowego odbiorcy.