W gmachu polskiego parlamentu trwa przyspieszona debata nad kolejną odsłoną zmian w prawie o ruchu drogowym. Rząd zapowiada bardziej rygorystyczne zasady przyznawania i kasowania punktów karnych, powołując się na statystyki pokazujące, że Polska wciąż pozostaje jednym z mniej bezpiecznych krajów Unii Europejskiej pod względem liczby ofiar wypadków drogowych w przeliczeniu na milion mieszkańców. Nowelizacja wpisuje się w unijną strategię „Vision Zero”, zakładającą dążenie do całkowitego wyeliminowania śmiertelnych wypadków do 2050 r., i stanowi uzupełnienie reform z 2022 r., które podwyższyły kary finansowe oraz wydłużyły okres obowiązywania punktów z roku do dwóch lat.
Dlaczego rząd zacieśnia reżim punktowy
Według danych Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego najczęstszymi przyczynami wypadków śmiertelnych są nadmierna prędkość, nieustąpienie pierwszeństwa oraz nieprawidłowe manewry wyprzedzania. Dotychczasowy system pozwalał kierowcom stosunkowo łatwo „czyścić” konto poprzez jednodniowe szkolenia w wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego. Jak przyznają przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, skutkowało to paradoksalną sytuacją, w której niektórzy uczestnicy ruchu sprowadzali poważniejsze wykroczenia do rangi kosztu ryczałtowego – kurs redukujący punkty bywał tańszy niż potencjalna podwyżka składki OC, a ryzyko utraty prawa jazdy znacznie malało. Dlatego projekt nowelizacji wprowadza klarowne rozróżnienie między przewinieniami drobnymi a poważnymi, całkowicie blokując możliwość redukcji punktowej za naruszenia stanowiące największe zagrożenie dla życia i zdrowia.
Katalog wykroczeń: co można, a czego już nie
Nowelizacja przewiduje utworzenie zamkniętej listy naruszeń kwalifikujących się do tzw. procedury rehabilitacyjnej. Zniknie ogólna możliwość odliczenia sześciu punktów za dowolne wykroczenie; zamiast tego na szkolenie będzie mógł się zapisać wyłącznie kierowca, który dopuścił się uchybienia o niewielkiej wadze – przykładowo przekroczył prędkość o 11–20 km/h, zaparkował w miejscu niedozwolonym lub nie zapiął pasów bezpieczeństwa. Maksymalny „rabunek” na koncie zostaje ograniczony do sześciu punktów raz na dwanaście miesięcy i to tylko wtedy, gdy suma punktów nie przekracza ustawowego progu zagrożenia utratą prawa jazdy. Wykroczenia wysokiego ryzyka, takie jak wyprzedzanie na przejściu dla pieszych, jazda o ponad 50 km/h szybciej niż limit czy przejazd na czerwonym świetle, zostały z góry wyłączone z programu redukcji. W efekcie cięższe przewinienia będą trwale obciążały ewidencję kierowcy aż do upływu 24 miesięcy od dnia popełnienia.
Przyspieszone zatrzymanie prawa jazdy za prędkość: nowe scenariusze
Najbardziej medialnym elementem projektu jest rozszerzenie automatycznego zatrzymania prawa jazdy na przypadki przekroczenia dopuszczalnej prędkości o ponad 50 km/h również poza terenem zabudowanym, na drogach jednojezdniowych dwukierunkowych. Do tej pory sankcję stosowano wyłącznie w obszarze zabudowanym lub na autostradzie wobec tzw. recydywistów. Zgodnie z planem kierowca przyłapany na jeździe 140 km/h tam, gdzie limit wynosi 90 km/h, straci dokument na trzy miesiące, a w razie ponownego złamania zakazu – na kolejne pół roku. Trzecie naruszenie w ciągu dwóch lat ma skutkować skierowaniem sprawy do sądu z możliwością trwałego cofnięcia uprawnień. Ustawodawca liczy, że wyraźne podniesienie realnego ryzyka utraty uprawnień zadziała prewencyjnie tam, gdzie sama grzywna okazywała się niewystarczająca.
Edukacja i technologia zamiast pobłażliwości
Choć projekt koncentruje się na zaostrzeniu sankcji, rząd podkreśla potrzebę równoległego wzmacniania działań edukacyjnych. Trwają prace nad nową formułą szkoleń redukcyjnych, które mają zostać wzbogacone o moduły e-learningowe, analizy studiów przypadków oraz praktyczne warsztaty z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Jednocześnie system Centralnej Ewidencji Kierowców jest integrowany z rozwiązaniami telematycznymi i inteligentną infrastrukturą drogową, co umożliwi służbom szybsze wychwytywanie wykroczeń i automatyczne naliczanie punktów w trybie zbliżonym do funkcjonującego w krajach skandynawskich. Eksperci ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego wskazują, że przyszłością jest model, w którym sankcje finansowe i administracyjne idą w parze z obowiązkową edukacją i wykorzystaniem nowoczesnych systemów wspomagających kierowcę, takich jak inteligentne ograniczniki prędkości czy asystent utrzymania pasa ruchu.