Włoski zakład silnikowy w Termoli, który miał zostać przekształcony w wielkoskalową fabrykę akumulatorów przez Automotive Cells Company (ACC), znalazł się w martwym punkcie. Źródła zbliżone do udziałowców – Stellantis, Mercedes-Benz i TotalEnergies – wskazują, że ostateczne anulowanie inwestycji może zostać ogłoszone pod koniec 2025 r. Sprawa ta stała się symbolem szerszych turbulencji, z jakimi mierzy się europejski sektor baterii litowo-jonowych, walczący o konkurencyjność wobec tańszych dostawców z Azji i spowalniającego popytu na samochody elektryczne.
Geneza przedsięwzięcia i pierwotne ambicje
Kiedy w 2021 r. ACC zadeklarowała budowę trzech gigafabryk – we Francji, Niemczech i we Włoszech – Termoli jawiło się jako modelowy przykład transformacji przemysłowej. Plan przewidywał przerób zabytkowej montowni silników spalinowych w zakład zdolny wytwarzać nawet 40 GWh ogniw rocznie, co wystarczyłoby do zasilenia około pół miliona samochodów. Inwestycję poparł rząd w Rzymie, oferując zachęty podatkowe oraz wsparcie w ramach unijnych programów odbudowy. Szacunki mówiły o kilku tysiącach nowych miejsc pracy oraz utrzymaniu łańcucha wartości w Europie.
Jednak od samego początku projekt obciążały wysokie koszty startowe: sprzęt produkcyjny, lokalne ceny energii oraz konieczność licencyjnego dostępu do szybko rozwijających się receptur chemicznych. Gdy rynek przerzucił część popytu ze stosunkowo kosztownych ogniw NMC (nikiel-mangan-kobalt) na tańsze LFP (lit-żelazo-fosforan), kalkulacja ekonomiczna Termoli zaczęła się rozchodzić z realiami.
Wąskie gardła technologiczne i presja kosztowa
Jedyna działająca dziś fabryka ACC, zlokalizowana w Billy-Berclau Douvrin, miała stanowić poligon doświadczalny dla konfiguracji linii produkcyjnych przeznaczonych do Włoch. Tymczasem linia we Francji notuje straty operacyjne, głównie z powodu wysokiego odsetka ogniw niespełniających specyfikacji oraz niższego niż planowany wolumenu. Branżowe analizy wskazują, że średni koszt europejskiego ogniwa NMC przewyższa azjatycki odpowiednik o około 20–25 %, co w warunkach malejących cen detalicznych pojazdów elektrycznych odbiera rentowności resztki marginesu.
Dodatkową trudnością jest utrzymywanie dostaw strategicznych surowców. Rynek niklu i kobaltu podlega gwałtownym wahaniom, a unijne wymogi dotyczące identyfikowalności i niskiego śladu węglowego podbijają koszty logistyki. Efekt skali, który miała zapewnić równoległa budowa trzech fabryk, nie zmaterializował się – każda z nich musi obecnie renegocjować kontrakty i plany produkcyjne oddzielnie.
Zwrot w stronę LFP i azjatyckich sojuszy
W obliczu problemów z NMC koncern Stellantis skorygował strategię, stawiając na tańsze, choć mniej energo-gęste ogniwa LFP. W listopadzie br. rusza budowa nowej fabryki w Saragossie, realizowana wspólnie z chińskim liderem branży. Dokumentacja zakłada moce rzędu 50 GWh rocznie, start produkcji w 2026 r. i możliwość późniejszej rozbudowy. Zachętą jest znacznie prostszy skład chemiczny LFP, wyeliminowanie kobaltu oraz niższa podatność na wahania cen metali.
Europejscy producenci liczą też na postęp w technologiach ogniw pryzmatycznych i pakietowania bezmodułowego (cell-to-pack), co w połączeniu z LFP pozwala zbliżyć się do gęstości energii starszych rozwiązań NMC. Jeśli te założenia się potwierdzą, Termoli – projekt dedykowany głównie NMC – traci rację bytu, bo wymagałby kosztownej rekonfiguracji całej linii.
Skutki dla lokalnej gospodarki i załogi
Fabryka w Termoli zatrudniała dotąd kilka tysięcy osób przy produkcji silników Fire, GSE oraz GME. Linię Fire wygaszono w połowie 2024 r., a jedynym pewnym programem pozostaje montaż przekładni hybrydowych eDCT, przewidziany na 2026 r. Bez inwestycji w baterie zakład nie będzie w stanie w pełni wchłonąć obecnej siły roboczej. Związki zawodowe naciskają na rząd w Rzymie oraz władze regionalne, by uruchomić fundusze transformacyjne i szkolenia w kierunku elektromobilności.
Scenariusze rozważane przez Stellantis obejmują przesunięcie części produkcji podzespołów napędowych do innych zakładów koncernu lub otwarcie Termoli na podwykonawców spoza grupy. Niezależnie od wybranej opcji, ostateczne potwierdzenie rezygnacji z gigafabryki w 2025-2026 r. może wywołać falę zwolnień, której skala będzie zależeć od tempa elektryfikacji europejskiego rynku i efektywności alternatywnych projektów, takich jak LFP w Hiszpanii.