Dobór kolorów godny salonu gier z ery 8-bitów, sufit naśladujący rozgwieżdżone niebo pełne pikselowych statków, a na progach ostrzeżenie „Press Start” – tak wygląda najnowsza interpretacja Rolls-Royce’a Ghosta, zbudowana wyłącznie dla anonimowego pasjonata kultury arcade.

Supersamochody szyte na miarę – strategia z najwyższej półki

W Filton czy Goodwood nie istnieje pojęcie „konfigurator w sieci”. Ponad dziewięćdziesiąt procent klientów marki wybiera dziś program Bespoke, w ramach którego powstały już egzemplarze inspirowane luksusowymi jachtami, prywatnymi samolotami, a nawet japońską sztuką lakierniczą urushi. Ghost Gamer doskonale wpisuje się w tę filozofię: to projekt, w którym ręczna praca rzemieślników łączy się z najnowszymi technikami druku graficznego i oświetlenia światłowodowego, aby spełnić jedną, precyzyjnie opisaną wizję klienta.

Zewnętrzna pikselowa rewolucja

Nadwozie otrzymało dwutonowy schemat: najbardziej nasycony odcień Salamanca Blue kontrastuje z warstwowym lakierem Crystal over Diamond Black. Charakterystyczny czarny pas biegnący przez środek karoserii został zaprojektowany w formie „schodkowej” siatki, dokładnie tak, jak rysowano obiekty w grach na automaty arcade. Na nim znalazł się „Cheeky Alien” – grafika rozpisana na 89 kolorowych kwadratów. Po jednej stronie postać eksploduje w czerwieni i zieleni, po drugiej przybiera żółto-błękitny odcień, przywodząc na myśl starcia kosmicznych najeźdźców z lat osiemdziesiątych.

Wnętrze, w którym gra nigdy się nie kończy

Po otwarciu drzwi progowe listwy serwują kolejne komendy: „Insert Coin”, „Level Up” czy „Loading…”. Kabinę wypełnia czarna skóra Casden Tan zestawiona z karbonowymi panelami o delikatnym, srebrzystym połysku – imitacją rozgwieżdżonego nieba. Zagłówki wszystkich miejsc ozdobiono czterema wariantami tego samego pikselowego kosmity, a graczy oznaczono wprost: kierowca to Player 1, pasażerowie – Player 2, 3 i 4.

Centralny panel między tylnymi fotelami kryje ręcznie malowany krajobraz marsjańskiej pustyni, nad którym wirują grafiki UFO. Artyści z Goodwood poświęcili na ten detal ponad sto godzin, warstwa po warstwie nakładając barwnik na nieporowatą powierzchnię włókna węglowego. Sufit zaś zastąpiła instalacja Pixel Blaster: kilkaset światłowodów rozstawionych tak, by z perspektywy siedzących tworzyć animację klasycznej strzelanki kosmicznej. Nawet emblemat modelu na desce rozdzielczej przeprojektowano – logo przeobraziło się w pikselowy śmigłowiec zbudowany z 85 świecących punktów i dyskretnie podświetla się po uruchomieniu silnika.

Kulisy powstania i zagadka właściciela

Producent zdradza jedynie, że zleceniodawcą jest przedsiębiorca sektora technologicznego, kolekcjonujący sprzęt arcade z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych. Branża plotkuje o twórcach wielkich platform cyfrowych lub projektantach oprogramowania, lecz nazwisk brak. Tego typu anonimowość nie dziwi – wcześniejsze jednokrotne konstrukcje, takie jak Boat Tail czy Phantom Celestial, również trafiały do garaży równie dyskretnych jak kosztownych.

Ile kosztuje wjazd do retro-galaktyki?

Standardowy Ghost Black Badge startuje dziś w Europie w okolicach 560 000 euro, jednak każdy unikatowy detal – od dedykowanego lakieru po personalizowane światłowody – dodaje kolejne dziesiątki tysięcy. Konserwatywnie licząc, projekt Pixel Gamer przekroczył barierę 700 000 euro, choć nieoficjalne źródła mówią o sumie bliskiej milionowi. W pakiecie nie ma wprawdzie automatu do Galagi, ale jeżeli wierzyć historii Rolls-Royce’a, producent zrealizowałby i takie życzenie, gdyby tylko pojawiło się w briefie.

Dalsza lektura dla miłośników motoryzacyjnych rarytasów

• Chińskie superlimuzyny, które celują w segment luksusowy • Reinkarnacja karoserii Bentley’a w wersji ultralekkiej • Jak tuning-atelier przerabia supersamochody na ekstremalne dzieła sztuki