Od tegorocznej jesieni każdy nowy samochód, który otrzyma unijną homologację, będzie automatycznie włączał tylne światła pozycyjne zawsze, gdy czujnik wykryje pogorszenie oświetlenia do poziomu poniżej 7000 luksów. Ta na pozór drobna korekta legislacyjna, wprowadzona do Regulaminu nr 48 Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ, zamyka długi spór o widoczność pojazdów wyposażonych jedynie w przednie światła do jazdy dziennej (DRL) i ma realnie zmniejszyć liczbę kolizji na drogach.
Światła dzienne – droga od innowacji do standardu
Obowiązek stosowania oświetlenia dziennego w samochodach osobowych zaczął obowiązywać w Unii Europejskiej w 2011 r., a rok później objął także lekkie pojazdy dostawcze. W tamtym czasie najistotniejsze było to, aby pojazd był widoczny z przodu już przy zapłonie silnika i bez angażowania dodatkowego zużycia paliwa. Diody LED, które właśnie zdobywały rynek, okazały się idealnym rozwiązaniem: wydajne, trwałe i energooszczędne. Statystyki Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu wskazują, że w ciągu dekady od wprowadzenia DRL liczba śmiertelnych wypadków czołowych w warunkach dobrego oświetlenia spadła nawet o kilkanaście procent. Z drugiej strony pojawiły się jednak głosy krytyczne – kierowcy jadący wyłącznie na „dziennych” pozostawali praktycznie niewidoczni od tyłu w pochmurne dni, przy zapadającym zmierzchu czy w czasie opadów.
Nowe wymagania homologacyjne: co dokładnie się zmieni 22 września 2024 r.?
Aktualizacja paragrafu 6.19.7.5 Regulaminu nr 48 precyzuje, że każdy pojazd, dla którego procedura homologacyjna rozpocznie się po 22 września 2024 r., musi uruchamiać tylne lampy pozycyjne równocześnie z DRL, o ile natężenie światła otoczenia nie przekracza 7000 luksów. W praktyce oznacza to: w słoneczne południe (typowo 30 000 – 100 000 luksów) samochód pozostawi tylne światła zgaszone, natomiast w pochmurne popołudnie (3000 – 6000 luksów) zarówno przednie, jak i tylne lampy będą świecić automatycznie. Próg 7000 luksów dobrano tak, aby wyprzedzić moment, w którym ludzkie oko zaczyna tracić kontrast między ciemnym tyłem nadwozia a otoczeniem drogi. Dla istniejących modeli homologowanych przed tą datą zmiany nie są obligatoryjne, choć od 2027 r. planowane jest rozszerzenie wymogu na wszystkie nowo rejestrowane egzemplarze.
Technika w tle: jak pracują czujniki i układy sterujące
Sercem systemu jest fotoelement półprzewodnikowy, zwykle umieszczony w pobliżu lusterka wstecznego za przednią szybą. Ten sam sensor steruje już reflektorami mijania, wyświetlaczem head-up czy automatycznym przyciemnianiem lusterek. Pomiar odbywa się kilkadziesiąt razy na sekundę, a algorytm filtruje krótkotrwałe skoki oświetlenia, np. podczas przejazdu pod billboardem LED. Gdy zmierzona wartość spadnie poniżej 7000 luksów i utrzyma się przez określony czas (najczęściej 2 – 5 s), moduł nadwozia rozsyła po magistrali CAN komendę do sterownika lamp tylnych. Diody LED w lampach pozycyjnych pobierają nie więcej niż kilka watów, dlatego wzrost obciążenia elektrycznego układu jest marginalny. Testy producentów wskazują, że przy dodatkowym świeceniu tylnych lamp zużycie paliwa w cyklu mieszanym rośnie o mniej niż 0,02 l/100 km.
Perspektywa kierowcy i branży motoryzacyjnej
Dla użytkownika pojazdu zmiana jest niemal niewidoczna – światła uruchomią się same i nie będą wymagały ingerencji. Co ważne, wielu producentów deklaruje, że tylny podpis świetlny staje się dziś częścią tożsamości marki, więc chętnie przyjmują nowe zasady. Warsztaty i stacje kontroli nie odnotują zwiększonej awaryjności, bo trwałość nowoczesnych modułów LED sięga 30 000 godzin pracy. Z punktu widzenia legislatorów korzyść jest wymierna: w badaniach symulacyjnych Europejskiego Laboratorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego zastosowanie dodatkowych lamp tylnych skróciło czas reakcji kierowcy jadącego z tyłu przy słabej pogodzie średnio o 0,2 s, co przy prędkości 80 km/h przekłada się na ponad 4 m krótszą drogę hamowania.
Kierunek rozwoju oświetlenia samochodowego
Skoro samochody i tak otrzymają bardziej rozbudowane zestawy świateł, producenci wykorzystują okazję do dalszych innowacji: dynamicznie animowane sygnały powitalne, inteligentne tylne światła ostrzegawcze reagujące na gwałtowne hamowanie czy komunikaty o awaryjnym zatrzymaniu przekazywane pojazdom jadącym z tyłu. Najbliższe lata przyniosą również połączenie systemów oświetleniowych z układami V2X, tak aby pojazd mógł z wyprzedzeniem informować innych uczestników ruchu o niebezpiecznym zdarzeniu. Wprowadzenie obowiązkowych tylnych lamp przy DRL to zatem dopiero pierwszy krok ku jeszcze bardziej zintegrowanym, aktywnym i – co najważniejsze – bezpiecznym rozwiązaniom oświetleniowym w motoryzacji.